Lubię podziwiać innych. Za ich wytrwałość. To mnie stawia do pionu.
Taka prawdziwa historia na przestrzeni ostatnich 5 lat. W kilku aktach.
Bożenka z Ewą przez lata pracowały w gastronomii. Założyły osiedlowy biznes – sklepik spożywczy na warszawskiej Ochocie, w gdzie można kupić świeże bułeczki, dobrą wędlinę i różne specjały, których próżno szukać w pobliskich supermarketach. I gotowe kanapki -panie szybko zauważyły, że w drodze z przystanku, pracownicy jednego z największych banków w Polsce chętnie zatrzymywali się po coś do przekąszenia.
🔴BUM nr 1
W nocy ktoś wyłamał żaluzje i ukradł większość towaru.
Trzeba było naprawić zniszczenia, znowu zatowarować sklep, ale trudno…zdarza się. Sklepik zyskał swoich stałych klientów, a oni czekali
🔴BUM nr 2
Minął rok. W czasie wichury, pobliskie drzewo (jedyne) zwaliło się na sklepik. Nieduże, ale prawie zmiażdżyło drewniany domek – nadawał się jedynie do rozbiórki. Całe szczęście, sklepik był ubezpieczony, ale otrzymanie pieniędzy zabrało trochę czasu, trzeba było sięgnąć do kieszeni. Dziewczyny postawiły nowy domek, w kolorze błękitnym i nawet małym stoliczkiem na zewnątrz. Naokoło wiele sklepów, ale u Bożenki i Ewy można było kupić dobrą garmażerkę, słodycze, których gdzie indziej nie było i jeszcze tak fajnie opakowane, że od razu na prezent. Psy przychodziły ze swoimi właścicielami po smakołyk. Właściciele przychodzili, żeby usiąść i napić się kawy.
😀Pomysł!
Naprzeciwko zwolnił się lokal. Dziewczyny postanowiły zaryzykować -może zrobić osiedlowy bar z obiadami? Spróbujmy! Około 10 stolików, kampania promocyjna na osiedlu. Ruszyło z przytupem. Dania na miejscu, dania na wynos. Słoiczki tylko stukały w torbach klientów. Załoga na nogach od 5tej. Bank chętnie korzysta z obiadów.
🔴BUM nr 3 – Pandemia start
Najpierw pada sklepik. Coraz mniej klientów w drodze do pracy, mieszkańcy mniej ruchliwi. Lockdown.
Sklepik zostaje rozebrany. Dziewczyny przenoszą sprzedaż do baru
🔴BUM nr 4 -pandemia się rozkręca
Mało kto kupuje obiady. Bankowcy siedzą w domach, mieszkańcy też, starsze osoby nie wychodzą po swoją zupę, Dziewczyny zaciskają zęby, czasem płaczą, ale gotują, pakują, zmieniają menu, dodają catering świąteczny. Fajnie! Coraz mniej ludzi chce gotować na święta…
😀Uśmiech
Gdy tylko zaczynają się powroty do okolicznych biur, dziewczyny wracają do serwowania obiadów na miejscu, dostarczają też dania na zamówienie. Mieszkańcy się ożywiają, w soboty też otwarte.
Panie rozkręcają biznes świąteczny. Zeszyt pełen zamówień. Ciągle ktoś wchodzi, wychodzi. Odbierasz, a tam przy kasie lodówka pełna małych słoiczków -zakupy impulsowe!!!
😊Święta ze smakiem i radością, że osiedlowy biznes wciąż jest.
🌲💡Puenta MOJA
Co będzie dalej. Who knows? Ale powiem Wam, że jak mam jakiś problem i doła, idę po prostu do Baru Bistro po Sąsiedzku, po coś na ząb i po przykład, Bo dobra energia, wiara, pasja, determinacja i ciężka praca -tam to wszystko jest i mówi „never give up”